„Przyzwyczaiłam się do trudnych ról”: Laura Smet gra zranioną kobietę w nowym serialu France 2 „Surface”

Premiera filmu Surface miała miejsce na ostatnim festiwalu filmowym w Canneseries. Laura Smet wcieliła się w policjantkę Noémie, ranną w rękę, której misją jest zamknięcie komisariatu policji w małym miasteczku w Oksytanii.
Raczej mało efektowna szafa, że tak powiem. Tyle że jego misja przybiera inny obrót, gdy na powierzchnię wraca sprawa zaginięcia sprzed dwudziestu lat.
Następnie podejmuje się śledztwa, z pomocą miejscowych, w tym Tomera Sisleya, który gra nurka, aby odkryć tę ukrytą tajemnicę.
Laura Smet, która wkrótce pojawi się w popularnym izraelskim serialu Fauda , próbuje swoich sił w nowym gatunku w serialu Surface, którego pierwsze odcinki zostaną wyemitowane w najbliższy poniedziałek na kanale France 2.
Czy przeczytał Pan książkę Oliviera Norka przed przyjęciem tego projektu?
Poproszono mnie, żebym przeczytała ją później, i na szczęście tak się stało. Bo inaczej chyba zaczęłabym od czegoś bardziej tandetnego w mojej głowie. Książka daje ci coś do dodania, ale jednocześnie fabuła była tak dopracowana i kompletna. Były pewne różnice w stosunku do książki... na przykład dziewczyna ma ogolone włosy. Ma też o wiele mroczniejszą stronę, myślę, że seria ma nieco jaśniejszą stronę. Przeczytałam książkę Oliviera Norka później, uwielbiam jego styl, pozwala od razu wejść w jego świat i to uwielbiam.
Tak jest w przypadku twojej postaci; bardzo szybko się z nią utożsamiamy. Widzimy, co przeszła...
Jej doświadczenia bardzo do mnie przemówiły w pewnych kwestiach. Bo wykonując tę pracę, nie da się uniknąć blizny, inaczej nie byłoby się na tyle wrażliwym, by zrozumieć pewne sytuacje. Fakt grania postaci, która ma widoczną bliznę, a nie wewnętrzną, bardzo pomaga zrozumieć jej osobowość.
Jednak na początku ukrywasz tę bliznę...
Ponieważ nie akceptuje siebie, boi się, że nie będzie lubiana, boi się być brzydka. Nie wiem dlaczego, ale miałam przed oczami obraz Angélique Marquise Des Anges, gdzie jej mąż, grany przez Roberta Hosseina, ma ogromną bliznę. I to właśnie czyni go seksownym… bo jest mężczyzną. Kobiety muszą być idealne. Jest w niej coś uwodzicielskiego od razu. Noémie się poddała, straciła to coś. Jest feniksem, to właśnie w niej kocham. Zasadniczo przyjeżdża, żeby zamknąć komisariat policji i w końcu instynkt bierze górę. Każdemu zdarza się być w dołku, mieć mniej pracy, czuć się trochę mniej pożądanym. I często w takich momentach dzieje się coś, co daje ci drugi oddech. Gdyby Noémie nie popełniła tego emocjonalnego błędu w tamtej chwili, gdy dostała kulę w twarz, nie byłaby na Południu, nie spotkałaby tych policjantów, którzy są, jak to często bywa, gdy ktoś wyprowadza się poza stolicę, bardziej prawdziwymi ludźmi, mniej skupionymi na wyglądzie fizycznym, bardziej autentycznymi...
To nie pierwszy raz, kiedy poświęciłeś się dla roli...
Łatwiej rozpłakać ludzi niż rozśmieszać. Wszyscy trochę płaczemy z tego samego powodu, ale nigdy nie śmiejemy się z tego samego. Od mojego pierwszego filmu, „Les Corps Impatients” , ogolili mi głowę... 17-letnia pacjentka chora na raka to rzadkość. W każdym razie, z moim rodowodem, nie mogłabym zacząć tej pracy od grania ładnej, uroczej dziewczyny. Od tamtej pory przyzwyczaiłam się do „trudnych” ról.
Czy znałeś Tomera Sisleya i jak zbudowałeś tę relację?
Poznałem Tomera dawno temu, miałem wtedy 16 lat. I od razu go polubiłem. Mam wiele scen z Théo Costa-Marinim, ale coś się dzieje z postacią Tomera: patrzy na Noémie z czułością i próbuje zrozumieć jej mroczną stronę. Nie ocenia jej. Jest po to, by ją wspierać. To facet, który angażuje się w sprawę, działa instynktownie. Myślę, że to hipernowoczesne, gdy mężczyzna kwestionuje zranioną kobietę, a nie odwrotnie.
Jak postrzegasz swój własny wizerunek? Czy łatwo jest ci zobaczyć siebie na ekranie?
Nie, to nie jest łatwe. Nienawidzę tego. Po pierwszym obejrzeniu, mam tendencję do dostrzegania wad i tego, co mogłem zrobić lepiej... Oglądam to drugi raz i wtedy mówię sobie, że seria będzie działać. W przypadku Surface nie musiałem widzieć siebie dwa razy, żeby się wciągnąć. Natychmiast odpuściłem sobie fizyczny aspekt. Byłem oczarowany jakością obrazu, który stworzył Slimane-Baptiste Berhoun, rodzaj współczesnego westernu. Uważam, że we Francji nie ma ich wiele, dodajemy za dużo muzyki, nie zostawiamy miejsca na ciszę. Musisz wyjaśnić widzowi, aby upewnić się, że rozumie. To mnie irytuje. Lubię wyobrażać sobie siebie. Uwielbiam wychodzić z filmu i nie mieć tego samego zdania, co osoba, z którą go oglądałem. Pozwala to na stworzenie dialogu. Kiedy jesteś artystą, tak naprawdę nie lubisz, kiedy ci się mówi, co masz myśleć. Sztuka powinna być czymś, o czym można marzyć.
>> Surface, w najbliższy poniedziałek, 1 września o 21:10, na antenie France 2.
Var-Matin